Zenith
Autor nie podał jeszcze opisu w twoim języku.
Zenith is an action RPG that combines that feel of the golden era RPG games with a generous dose of humor and parody. The game counts with a solid story which unfolds in a fantasy world populated by dozens of unorthodox characters. Adventuring, exploring ruins, accidentally unleashing the apocalypse, saving the world… you’ve done it all, and so has Argus. And, frankly, he’s a bit fed up with the whole thing. He used to be a wizard, which was fine and all, but he’s in his 30s now, and he wants to settle down, get some peace and quiet. But that’s not easy to get with all those spike-haired buffoons dragging their giant swords around and ruining the pavement. Specially when you’re trying to keep a dangerous artifact hidden from meddling heroes with a chosen one complex.
Steam User 11
Witamy w świecie targanym wojną. No, przynajmniej szturchanym, niech będzie. Obecnie jest względnie spokojnie, bo zarówno ludzkość jak i nikczemna elfia Homogenia obrywają po równi od demonicznych sił zupełnie przypadkiem sprowadzonych z piekielnych czeluści. Właściwie to raczej efekt uboczny pojawienia się niesławnego Niespodziewanego. A zaczęło się dość niewinnie: ot, ludzkość postanowiła użyć potężnego berła i dzięki temu zyskać niesamowitą przewagę. Plan dobry, ale wyszło jak zwykle. Berło przywołało demona, który opętał Imperatora (przy okazji czyniąc go całkiem potężnym). Ale to dzieje sprzed lat.
Obecnie gramy Argusem Windellem - czarodziejem, który brał udział we wspomnianym rządowym projekcie. Nie wiemy dokładnie (do czasu...) jak wyglądały jego dzieje, ale obecnie jest zupełnie zadowolony z codziennych popijaw i roboty jako lokalny aptekarz. Chyba, że ktoś przypomni mu o kacu, gdy będzie się dobijać do drzwi z rana. Ale czyż nie tak zaczyna się każda wielka przygoda?
Jaka wielka przygoda? A, wiadomo, że wszystko powinno się zacząć od spotkania młodej niewiasty, więc i tu pojawia się poszukiwaczka Alana. Wspomniałem o berle i to jest właśnie jej obiekt poszukiwań. Podobno dzięki niemu można opanować powstały chaos i przegnać Niespodziewanego czy może nawet go ostatecznie pokonać. Szkopuł w tym, że cyniczny Argus niekoniecznie kwapi się do roli zbawiciela i zdaje się, że nie pomogą w tym nawet długie niebieskie włosy młodej awanturniczki pełnej naiwnych ideałów. Jaki będzie finał i przebieg tej współpracy? Od siebie rzec mogę, że pełen zaskakujących zwrotów akcji oraz konfliktu charakterów.
Fabuła bywa nieszablonowo pokręcona, celowo myląca tropy, wprowadzająca zupełnie absurdalne zwroty akcji i często nie wiadomo, czy bzdury wypowiadane przez spotkaną postać nie okazują się po części prawdziwe. Choć najczęściej okazują się źródłem godziwej rozrywki. Dialogi są wybornie śmieszne i co najlepsze - jest to zabieg planowany i celowy. Scenariusz zręcznie parodiuje kalki RPG zarazem zręcznie wychodząc poza ich ramy (choć nie za daleko). Konstrukcja świata może nie należeć do najoryginalniejszych, bo realia z magią współwystępującą z zaawansowaną techniką były już często prezentowane. Naturalnie, nie marnując okazji twórcy przekuli to w zbiór całkiem udanych gagów. Poziom humoru jest błyskotliwy i przed nami spora dawka odniesień oraz mniej albo bardziej subtelnych parodii. Fabuła i humor są atutami tego tytułu i dla tychże warto się grą zainteresować. Za wiele nie zdradziłem, ale naprawdę byłaby szkoda, gdyby dobry wic miał być powtórzony poza rozgrywką. Jako że cenię sobie inteligentną parodię i absurdalne żarty, z solidną dawką ironii, to bawiłem się dialogami i skeczami nader przednio.
Gra gatunkowo jest z zakresu RPG akcji, choć nieszczególnie rozbudowanego. Nasz czarodziej poza ciętym językiem i bezczelnością potrafi też władać mieczem, młotem czy rękawicami. Każda z tych broni może mieć w sobie zaklęty element ognia, lodu albo ziemi, co naturalnie generuje przydatne efekty bojowe. Daleko mu do siwego staruszka rzucającego zaklęcia zza pleców towarzyszy, ale żaden też z niego rycerz w płytowej zbroi. Czarodziej bez czarów (w tym uroku osobistego) jest niczym łódź bez wioseł czyli gnije na brzegu. Nieważne, istotne jest że w starciach możemy wspomóc się dwoma zaklęciami. Analogicznie jak w przypadku rynsztunku są to: ogień, lód albo ziemia. Jedno zaklęcie jest dalekiego zasięgu, kolejne przydaje się gdy zostaniemy osaczeni przez chmarę wrogów. I to zasadniczo wyczerpuje temat walki. Kilka zaklęć i sztuk uzbrojenia na krzyż. Słabszych przeciwników bijemy orężem, a twardszych z daleka częstujemy czarami bojowymi i fikamy uniki, po czym ponawiamy ostrzał. Tak, to następny tytuł sugerujący, że przewroty są znakomitą taktyką unikania obrażeń. Moim zdaniem, to w trakcie przewrotu można ze trzy razy kijem po plecach dostać, ale w grach komputerowych jakoś się utarło, że fikołki ratują życie. Przyjdzie nam walczyć z różnymi istotami, w tym też na mapie. Wtedy jesteśmy przenoszeni na oddzielną lokację i możemy opuścić ją po pokonaniu naszych oponentów albo nogami do przodu. Przeciwnicy bywają zróżnicowani, ale z czasem zwyczajnie zaczynają się powtarzać. Sama walka jest słabo rozwiązana. W trakcie walki nie ma możliwości zmiany kąta kamery, więc wbiegnięcie bezmyślnie za skałę może znacząco utrudnić nam walkę. Nie pomaga też fakt, że nie czujemy czy cios dosięgnął przeciwnika czy nie. Prostota walki jest utrudniana lekko drewnianym sterowaniem. Spragnieni łupów po przeciwnikach muszą zagęszczać ruchy, bo te wraz z zezwłokiem znikają w niespełna 10 sekund! Rozwój naszej postaci też nie będzie stanowił atrakcji, bo nie uzyskujemy prawie wcale nowych umiejętności (może z wyjątkiem płomienia za nami, gdy zrobimy unik który przy okazji znacząco marnuje nasz zasób many, przy czym na dalszych etapach gry nie zadaje zbyt wielkich obrażeń przeciwnikom). Reszta talentów z trzech drzewek rozwoju, to pasywne zwiększenie mocy czy odporności na konkretne żywioły oraz dodatkowe ataki do kombinacji z bronią. Mało wyszukany i skomplikowany system rozwoju postaci.
Inne babole w grze też są aż nadto widoczne. Najbardziej irytuje nadwrażliwa na ruchy myszy kamera na mapie. Czasami odnosiłem wrażenie, że wystarczy podmuch wiatru aby zaczęła się kręcić niczym głowa Lindy Blair w "Egzorcyście". Należy też zachować szczególną ostrożność przy zapisie, bo poza delikatnym mignięciem ekranu nie zostaniemy o fakcie jego dokonania w żaden sposób poinformowani. Uciążliwe jest również wzorowanie się na klasycznych tytułach RPG sprzed ponad dwóch dekad. Objawia się to brakiem zapisu stanu gry w dowolnym momencie (tylko przy kryształach), brakiem mapy, wskaźnika prowadzącego do celu obecnej misji czy choćby dziennika z zapisem tych pobocznych. Co prawda może być ciężko pogubić się w produkcji na niespełna ciut ponad 10 godzin, ale mimo wszystko można to uznać za wadę. Argus potrafi też w trakcie poruszania się utknąć na wystających elementach otoczenia, a statyczna kamera w zamkniętych lokacjach poruszania nie ułatwia. Choć z drugiej strony ta z mapy głównej stanowiłaby prawdziwy dopust.
Muzyka w grze nie podlega regulacji. No niestety, ale się nie da ani ściszyć, ani wyłączyć, co jest osobliwym brakiem takiego podstawowego rozwiązania technologicznego. Mnie tam utwory nie przeszkadzały, ale wszak inni mogą odczuwać inaczej.
Gra posiada osiągnięcia o małym stopniu trudności, raczej wymagać mogą tej odrobiny determinacji w eliminowaniu przeciwników czy niszczeniu beczek. Pozostałe powiązane są z postępem fabularnym.
Tytuł miał potencjał, ale uwidacznia się jego mały budżet. Jak dla mnie nadrobił to krewko warstwą fabularną, ale rozumiem, że nie każdy potrafi być tak wyrozumiały i udawać, że dobrze gra mu się w produkcję sprzed 20 lat, tyle że wydaną jakieś 15 lat za późno. Jeśli potrafisz to przełknąć, a w zamian otrzymać powodującą zakwas przepony historię, to jest to produkcja dla Ciebie. Jeżeli jednak mocno jesteś przyzwyczajony do pewnych standardów, to możesz się boleśnie odbić.
ZALETY:
- Błyskotliwe dialogi
- Wariacka, acz spójna fabuła
- Odniesienia do popkultury nerdów
WADY:
- Dźwięku nie wyłączysz
- Kamera na mapie jest opętana, dzwoń po egzorcystę!
- Symboliczny system rozwoju postaci
- Błyskawicznie znikający z łupem pokonani przeciwnicy
Osoby, które grałyby w tę grę:
- Piers Anthony
- Terry Prattchet
- John Cleese
Osoby, które nie grałyby w tę grę:
- J.R.R. Tolkien
- J.K. Rowling
- Tetsuya Nomura
Więcej moich recenzji na wartym obserwowania kuratorze Recenzje na 100%... osiągnięć .
Publikacja recenzji także na Świecie Recenzji .
Steam User 6
Zenith w wielkim skrócie to przygodowe rpg akcji. Aczkolwiek tego drugiego jest najmniej. Niby jest rozwój postaci, wraz z kolejnym poziomem dostajemy punkty, które możemy przeznaczyć na rozwój 3 szkół magii: ognia, wody i ziemi. Jednak pod koniec gry powinniśmy mieć rozwinięte wszystko – punktów jest wystarczająco dużo.
Największymi plusami gry jest scenariusz a przede wszystkim dialogi. Aż szkoda, że nikt nie zabrał się za przetłumaczenie tekstów. Świetne rozmowy bohaterów, nabijanie się z gatunku, wiele nawiązań do innych gier i popkultury. Mnóstwo humoru, który naprawdę mnie bawił. Dzięki temu nie czułem znużenia i nie odczuwałem monotonii. Szkoda również, że gra nie ma jakiegokolwiek dubbingu. Gdyby głosy podłożyli aktorzy, których słyszałem np. w „Zombie Vikings”, to pod względem scenariusza byłby hit.
Jednak gra to nie tylko fabuła, ale wiele innych elementów i tutaj niestety Zenith już pokazuje swoją ułomność. Od strony technicznej gra jest mocno niedopracowana. Zdarzyło się, że kilka razy gra wysypywała się do pulpitu, wczytanie ostatniego zapisu wczytywało zapis znacznie odleglejszy i wtedy już trzeba było wyjść do menu i załadować odpowiedni zapis stanu. Bardzo często dochodziło do sytuacji, gdy chcąc zapisać w odpowiednim slocie dany postęp, nadpisywało wszystko na co najechaliśmy kursorem… dodam, że zapisu gry można dokonać wyłącznie w konkretnych miejscach. Jeśli przerwiemy np. scenkę z dialogami, to po ponownym uruchomieniu gry zaczniemy od punktu zapisu a nie od ostatniej sceny (a one też do krótkich nie należą).
Najbardziej irytujące błędy są z podnoszeniem z pokonanych przeciwników pieniędzy bądź ekwipunku – stojąc przy ciele często nie dało rady czegokolwiek podnieść, w ogóle to była loteria i nie pomagało również to, że ciała szybko znikały. Walka trwała a ci wcześniejsi pokonani wrogowie już znikali. A kasa się przydawała, szczególnie na początku rozgrywki, gdy za nią można było kupić wiele mikstur.
W grze jest trochę walki i została ona wykonano dość średnio – zazwyczaj jest to zaklikanie wrogów na śmierć o ile są wystarczająco słabi. Silniejsza grupa stanowi już niezłe wyzwanie i wtedy widać jej mankamenty. Ogólnie trzeba kursorem pilnować kierunek ataku, aby nie machać młotem lub mieczem w powietrzu. Wraz z rozwojem szkół magii oraz noszonego wyposażenia są dostępne specjalne ataki, z których część wymaga many. Podczas większości wędrówki towarzyszyć nam będzie Alana, ale w walce jest to kompletnie bezużyteczna postać, no i często jest tak, że wchodząc na nowy obszar nagle ona znika i ewentualnie dopiero pojawi się na kolejnym obszarze... Wspomnieć też trzeba o tym, że najlepiej walczyć na jakimś otwartym terenie, gdyż za jakąś skałą nie ma nawet obrysu postaci i nie wiadomo, gdzie atakować...
Wizualnie gra nie wygląda na produkcję z 2016 roku, wręcz wydawało się że ma z co najmniej 10 lat więcej. Nie przykuwałem do niej jednak większej uwagi. Poza rzutem izometrycznym, dimetrycznym są też tła statyczne, po których poruszamy się naszym bohaterem. Przypominało mi to mocno grę Silver, gdzie też był obecny taki misz-masz. Zanim jednak do wybranej miejscówki trafimy, wędrujemy też po mapie świata, co z kolei przywodzi mi na myśl Summonera.
Kolejnym irytującym elementem gry jest muzyka. Większość utworów nie pasuje mi kompletnie do gry i do poszczególnych scen a do tego gra strasznie głośno i nie mam możliwości jej ściszenia, bowiem w ogóle nie ma opcji ustawienia czegokolwiek poza rozdzielczością, językiem i jeszcze jedną czy dwiema opcjami.
Podsumowując, grę polecam osobom, którzy najbardziej doceniają scenariusz, bowiem cała reszta jest przeciętna. Historia wraz z kilkoma zadaniami pobocznymi to ok. 10-11 godzin zabawy, ale jeśli doliczyć do tego np. wczytywanie gry, powtarzanie lokacji po śmierci, czas gry będzie o kilka godzin dłuższy. Osoby lubujące się w statystykach, budowaniu postaci i grafice nic z tych rzeczy tutaj nie znajdą. Zenith zakupiłem za ok. 11 złotych (za taką cenę warto brać) i zakupu nie żałuję jak i czasu spędzonego razem z nią, jednak gra mogła być lepiej dopracowana i kilka elementów widziałbym inaczej...
Steam User 0
Well i like it... The fight mechanic is a bit rusty, there is one bug which made it almost unplayable missing of quest log or info what do do right now but.. is a good story and comedy i really had few laughs and enjoyed it.
Steam User 1
Niesamowity soundtrack, świetny humor, naprawdę od czasu do czasu warto włączyć i się pośmiać z klimatycznych gagów.
Steam User 0
Git