The Technomancer
Autor nie podał jeszcze opisu w twoim języku.
The Technomancer takes you to Mars, where you live as a mage-warrior. You’re capable of harnessing destructive electrical powers amplified by cybernetic implants. Feared and respected by all, you are on the verge of completing your initiation rite to become a fully-fledged Technomancer. This action-RPG offers four different combat skill trees focusing on three distinct fighting styles, as well as the potent electrical powers. Of course, brute strength is not suited to every situation. Dynamic conversations play a major part in questing, and your decisions will dramatically alter the story and world. You can also craft equipment, weapons and armor for yourself and any companions you recruit along the way. Undertake an adventure through forgotten paradises, lost cities under ice, and dystopian shanty towns that sprawl across Mars' dusty embrace. Will you survive long enough to uncover the truth behind The Technomancer?
Steam User 23
Jeśli podobał Ci się Mars: War Logs, spodoba Ci się The Technomancer. Jedyny mankament jaki mam z tą grą to fakt, że nie wciąga fabularnie, a postaciom brakuje głębi. Choć w świecie RPG-ów Science Fiction panuje posucha, to Technomanta jest w stanie zapewnić wam sporo frajdy przed premierę rodzimego Cyberpunka. Przyjemna rozgrywka, urozmaicony gameplay o elementy erpegowe, których każdy fan mógłby się spodziewać. Zalecam aczkolwiek kupno na przecenie ;-)
Steam User 24
The Technomancer to kolejna produkcja francuskiego studia Spiders, aspirującego do zapisania się jak najwyraźniejszymi literami na rynku gier video. Tym razem „Pająki” zdecydowały się na stworzenie gry z gatunku RPG, mającej być połączeniem Mass Effect z Dragon Age oraz innymi topowymi, wydanymi w ostatnich latach „erpegami”. Nie sposób nie przyznać, że takie połączenie brzmi obiecująco. Czy w rzeczywistości wyszło również tak różowo, czy dostaliśmy kolejną grę, która przejdzie bez większego echa? Zapraszam do lektury tekstu, w którym postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Historia gry przenosi nas na skolonizowanego przez ludzi Marsa, gdzie poznajemy młodego mężczyznę o imieniu Zachariah, w którego to przyjdzie się nam wcielić w czasie zabawy. Jak można by się spodziewać, życie na Marsie nie jest idealistyczną sielanką. Istnieją ogromne nierówności społeczne, dookoła szerzy się korupcja i bandytyzm, a ubożsi są brutalnie wykorzystywani przez przedstawicieli władzy i policję. Sytuacja ta jest jednak tylko tłem do historii naszego bohatera, młodego adepta specjalnej jednostki technomancerów, potrafiących korzystać z magii elitarnych żołnierzy. Zachariah wraz ze swoim mentorem wybiera się na misję, mającą być sprawdzianem, decydującym o jego przyjęciu do wspomnianej już elity. Jak sami widzicie, trudno o mniej oklepany i wykorzystywany już od wielu lat scenariusz i niestety należy przyznać, że fabuła nie jest najmocniejszą stroną produkcji i korzysta ze zbyt wielu znanych graczom historii i motywów.
Nie sposób zaprzeczyć, iż seria Mass Effect była wielką inspiracją dla twórców ze studia Spiders. Możemy zauważyć to na niemal każdym kroku, jednak tak jak w przypadku fabuły, tak i w innych aspektach, gra zdecydowanie odstaje od swojego zdecydowanie bardziej zdolnego kolegi ze studia Bioware. Jest to zrozumiałe, ze względu na zdecydowanie niższy budżet francuskiego studia, jednakże z tego właśnie powodu „Pająki” powinny pomyśleć o czymś innowacyjnym, a nie wdawać się w bezpośrednią rywalizację z serią Mass Effect, ponieważ w walce tej nie mają żadnych szans. Jeśli chodzi o kreację głównego bohatera, to mamy naprawdę minimalny wpływ na jego kreację. Możemy bowiem wybrać z kilku dostępnych jedynie rodzaj twarzy, fryzurę, kolor włosów i oczy Zachariaha, nie mamy natomiast żadnego wpływu na klasę bohatera i tym samym sposób prowadzenia przez nas gry.
The Technomancer jest typową grą RPG z elementami gry akcji, przywodzącą na myśl tytuły sprzed kilku, czy kilkunastu lat. Oczywiście, twórcy stworzyli główną linię fabularną, wokół której toczą się wydarzenia, ale oprócz tego otrzymujemy naprawdę ogromny świat, z bardzo dużą liczbą pobocznych questów, postaci i NPC, dzięki którym możemy poznawać nowe, pomniejsze historie, a także podnosić statystyki naszych postaci. Zachariah nie jest bowiem osamotniony w swoich wyprawach, albowiem na swojej drodze spotkamy kilka różniących się statystykami, atrybutami, oraz naturalnie wyglądem i charakterem bohaterów, którzy dołączają do naszej drużyny. Co więcej, oprócz wspomagania nas w walce, posiadają też oni swoją własną opinię na temat podejmowanych przez nas decyzji i starają się je komentować, w zależności od swoich przekonań.
Jak dobrze wiemy, w każdej grze RPG końcu musi dojść do jakiejś potyczki, nie inaczej jest również w The Technomacer. Całe szczęście, albowiem złożony i dość skomplikowany system walki jest chyba najmocniejszą stroną tej produkcji. Jak wspominałem wcześniej, przy tworzeniu postaci nie możemy zdecydować się na konkretną klasę czy przydział atrybutów. Główny bohater gry, jako wybraniec i członek elitarnych technomacerów łączy bowiem w sobie wszystkie klasy. W efekcie tego, w trakcie walki możemy swobodnie przełączać się pomiędzy trzema różnymi stylami walki. Pierwszy z nich jest zmodyfikowaną wersją klasycznej klasy „złodzieja”, gdzie eliminujemy wrogów za pomocą szybkich cięć noża, bądź palnej broni dystansowej. Oprócz tego, możemy również przyjąć rolę wojownika, walczącego długą bronią i mogącego atakować wielu przeciwników jednocześnie. Ostatnim stylem jest dzierżący tarczę i buławę strażnik, przyjmujący na siebie ataki najsilniejszych przeciwników. Co więcej, każda z tych klas może wspomagać się magią, wzmacniając broń za pomocą zaklęć, bądź rażąc przeciwników z dystansu. System walki, pomimo iż początkowo wydaje się bardzo skomplikowany jest najmocniejszą i najbardziej innowacyjną stroną tej produkcji. Same batalie nie wyglądają może zbyt efektownie, ale wymagają od gracza myślenia i umiejętnego łączenia dostępnych stylów walki i zmieniania klasy w zależności od przeciwnika. System walki sprawia, że potyczki nie są nudne i zmuszają graczy do kombinowania oraz umiejętnego planowania każdej walki.
Oczywiście każda klasa nie musi ograniczać się do jednej broni. Nasze uzbrojenie możemy bowiem zmieniać w zależności od naszych potrzeb. Pokonując kolejnych wrogów odnajdujemy coraz to lepsze uzbrojenie i zmieniamy standardowe wyposażenie naszego herosa na lepsze wersje. Każdą broń, oraz pancerz możemy także poddawać pewnym modyfikacją w specjalnie przeznaczonych do tego miejscach. Dokonujemy tego za pomocą elektronicznych części i komponentów, które znajdujemy na naszej drodze, bądź wyciągamy je z przestarzałej broni i pancerzy. System ulepszania uzbrojenia jest dobrym elementem gry, ale nie wnosi on wiele nowego do gatunku. Podobnie zresztą jak system rozwoju postaci, który polega na rozdzielaniu zdobytych punktów doświadczenia w formie typowego dla gatunku „drzewka”. System nie jest może innowacyjny, ale kto powiedział, że trzeba zmieniać coś, co bardzo dobrze funkcjonuje?
Niestety oprawa wizualna gry potwierdza fakt, że mamy do czynienia z raczej niskobudżetową produkcją. Grafika nie stoi na zbyt wysokim poziomie, a eksplorowane lokacje są bardzo pustawe i zbyt monotonne. W efekcie tego przemierzanie planety nie jest na tyle ekscytujące jak mogłoby być, nie zmienia to jednak faktu, że dostarcza nam ono przyjemności. Na dość niskim poziomie stoi także oprawa dźwiękowa. Aktorzy podkładający głosy za postacie nie wczuwają się w swoje role, przez co emocjonalne elementy gry prezentują się zdecydowanie za mało emocjonalnie i raczej powodują uśmiech politowania, aniżeli zalew emocji. Również muzyka nie stoi na wysokim poziomie i nie buduje klimatu kosmicznej epopei.
The Technomacer nie jest złą grą. Co więcej, gra się w nią całkiem przyjemnie i potrafi ona dostarczyć graczom naprawdę sporo satysfakcji, szczególnie przez swój system walki. Niestety, fabularnie oraz technicznie stoi na dość niskim poziomie. Miłośnicy gatunku, a szczególnie fani, którzy z utęsknieniem wspominają gry RPG sprzed kilku, bądź kilkunastu lat i potrafią wybaczyć twórcom brak rozbudowanej fabuły powinni zagrać w The Technomacer. Jest to typowy średniak, który potrafi dostarczyć graczom satysfakcji, szczególnie miłośnikom gatunku, którzy potrafią wybaczyć twórcom pewne niedociągnięcia i skupić się na wypełnieniu licznych questów. Rozsądnie jednak poczekać na obniżkę ceny gry, ponieważ w tej cenie na rynku dostępne są zdecydowanie lepsze tytuły.
Steam User 13
Gra świetna :) Dużo zadań pobocznych, wciągający klimat Marsa. Scenariusz świetny. System walki bardzo rozbudowany w porównaniu do Mars: War Logs. Troszke za dużo moim zdaniem back traking'u, ale da się przeżyć ;) Jeśli komuś podobał się Mars: War Logs, w tą grę musi zagrać koniecznie! Mi się podobało i polecam!
Steam User 17
The Technomancer - jest to bardzo ciekawa gra z gatunku RPG/Cyberpunk.
Akcja gry The Technomancer toczysię na Marsie (planecie która zkolonizowali ludzie dawno temu) kilka lat po zakończonej wojnie pomiedzy Pełnią i Aurorą. Na Marsie żyją trzy rodzaje społeczności: ludzie, technomanci (ludzie posiadający mocckontroli nad elektrycznościa) i mutanci (ludzie którzy zmutowali na skutek promieniowania).
W grze sterujemy młodym technomantą. Po ukończeniu inicjacji stajemy sie pełnoprawnym członkiem Zakonu i wstępujemy w szeregi Pełni. W trakcie rozgrywki nasz bohater zostaje wplątany w intryge mającą zniszczyć Zakon technomantów, poznać ich największy sekret i przejęcia władzy absolutnej przez Pułkownika Viktora. Jako technomanta nasz bohater musi wyzwolić główną kolonie Marsa z władzy Viktora, osfobodzić mutanty z niewoli i wykonać zadanie powierzone przez Mistrza Technomantów, czyli skontaktować się z Ziemią
Mocne strony:
+ Z początku może nudna fabuła ale z czasem wciąga,
+ System walki, levelowania umiejętności i talentów bardzo fajny,
+ Ciekawe lokacje i miasta,
+ Grafika i muzyka (choć czasami jest do bani),
+ Kompani i system dokonywania wyborów w grze na +,
Słabe strony:
- Dialogi, a konkretnie brak jakichkolwiek emocji jakie byśmy mogli zauważyc na twarzy postaci, poprostu jeden wyraz twarzy i tylko ruszające sie usta wypowiadające kolejne zdania w trakcie monologu,
- przemieszczanie wokół tych samych lokacji kilkanaście razy w trakcie gry,
Ocena 7/10 Z powodu czegoś co stawiam na 1'wszym miejscu w grach tego typu, czyli dialogi, wyrażanie uczuć i emocji.
Steam User 7
Gry Spiders albo się lubi, albo nie. To klasyczny średniak, niższy budżet, mniej lokacji, scenariusz i postacie ciężko zapamiętać.
Ale dla mnie mechanicznie i rpgowo gra była warta swojej ceny: kilka ciekawych questów, sporo walki, system lootu bez większego zbalansowania i pieniądze w grze które szybko przestają być potrzebne, bo nie ma czego za nie kupić.
Takie 6/10. Jak ktoś grał w Mars: War Logs albo Bound by flame to wie czego się spodziewać.
Steam User 5
Technomancer to dobry erpeg z kilkoma mankamentami. Dla mnie jest to taki Gothic na Marsie. Wypominany w wielu recenzjach i opiniach backtracking staje się irytujący dopiero pod koniec 3 rozdziału, w którym trafiamy do lokacji mutantów i nieraz musimy wrócić do Ophiru i przedzierać się przez kanały. To właśnie kanały pod tym względem wtedy wkurzały, bo podczas powrotu wrogowie pojawiali się znowu i trzeba było walczyć. Jednak wcześniej backtracking nie był tak zauważalny choć powracaliśmy do lokacji kilka razy, ale takie rzeczy po prostu występują w erpegach. Trzeba było tylko z głową brać i wykonywać zadania. Głupotą jest latanie za pojedynczym zadaniem, bo wtedy faktycznie takie powracanie do lokacji może denerwować. Najważniejsze to nabrać jak najwięcej zadań. A te to kwintesencja gier cRPG – czasami coś przynieś, przekaż, pozbądź się kogoś, znajdź, zrób zasadzkę itp., ale w miarę są poukładane więc monotonnie pod tym względem nie jest. Na plus zadania towarzyszy. Podczas wykonywania questów podejmiemy nieraz ważne decyzje, warto więc przemyśleć wybór. Dziennik zadań jest przejrzysty, w ogóle interfejs jest super czytelny.
Fabuła tyłka nie urywa. Niczym nie zaskakuje, ale też nie jest kiepska i nie rozmywa się gdzieś w trakcie. Jest nakreślana co jakiś czas i ciągle wiemy, co mamy robić. Plusem na pewno jest wykreowany świat, KBP ewidentnie kojarzy się z KGB lub NKWD a Ophir z komunistycznym systemem. Lokacje maja swój klimat a ten podkreśla jeszcze muzyka. Szkoda, że kolejny raz Spidersi ograniczają je do korytarzy, ale aż tak nie rażą jak to miało miejsce w Bound by Flame. Gdyby ich gry miały otwartą strukturę byłyby znacznie lepsze, choć jeśli chodzi o Technomancera na niewiele by to się zdało, bo zamiast podróżować za pomocą kliknięć na mapie sterowałoby się łazikiem - to tylko wydłużyłoby rozgrywkę. Voice acting to zwykła rzemieślnicza robota. Tłumaczenie jest w porządku.
Walka, której w grze nie brakuje jest przyzwoita. Uniki to odskakiwania a nie jakieś beznadziejne turlanie się – przynajmniej walcząc kosturem, innych stylów walki nie próbowałem (są 3). Szkoda tylko, że wrogowie respawnują się za jakiś czas i ciągle są w tym samym miejscu. Może jak się zabije człowieka (karma na minus), to nie powraca? Przebijanie się n-ty raz (kanały) przez ich grupy pod koniec potrafiło zirytować. Do tego zawsze są w tym samym miejscu. Jest to największy minus gry. Innym jest to, że maksymalny poziom postaci to 35 (W sumie to samo było w Baldurach). Jak dla mnie spokojnie mogliby zrobić maksymalny 40, bo w okolicach tego kończyłem grę wykonując niemal wszystkie zadania poboczne. A tak pod koniec gry część graczy nic nie ulepszy, bo gra przewidziała rozwój tylko do 35 levelu. Bywa. Ostatnim minusem jest błąd, na który 4 razy natrafiłem pod koniec – otóż mikstura życia z menu podręcznego podczas walki potrafiła spaść z 50 do 0, przez co nie mogłem się posiłkować nimi podczas walki. Nie znalazłem rozwiązania na to, więc dokupywałem mikstury z nadzieją, że ten błąd więcej razy się nie przydarzy.
Podsumowując – The Technomancer to dobra gra z niewielkimi minusami. Na pewno można zauważyć w grach studia Spiders progres w stosunku do poprzednich gier i liczę, że z kolejnymi będą eliminować korytarzowe lokacje i respawn wrogów. Bowiem jako jedni z niewielu deweloperów tworzą nowe marki lub pojedyncze tytuły i ich gry poniżej pewnego poziomu nie schodzą.
Steam User 6
Mars Effect
Grę, patrząc na konkurencję, najlepiej jest przyrównać do produkcji BioWare'u (przez wzgląd na tematykę najbliżej jej do Mass Effect'a). Tak samo jak tam dane nam jest kierowanie bliżej niesprecyzowaną a jednak zakorzenioną już w grze postacią którą wspomagać może wedle naszego gustu dwójka wybranych towarzyszy. Eksploracja, walka czy prowadzenie dialogów jest niemal analogiczne także fani tego typu rozrywki na pewno nie będą czuć się obco. Trochę uogólniając główną różnicą jest to że tu zamiast zwiedzać różne części galaktyki cała akcja rozgrywa się na Marsie.
Zachariasz nie do poznania
Rozpoczęcie gry uderza pewnym ograniczeniem, które nie każdemu się spodoba. Chociaż zawsze trzymam się pewnych standardów, podczas tworzenia postaci, to jako że nie znam innych dzieł traktujących o technomantach, a o wprowadzeniu do tego świata niema co liczyć, to trudno mi było się tu dopasować pomimo tego że tworzenie postaci ogranicza się wyłącznie do wyboru jednej z kilku twarzy i włosów oraz ich koloru.
Świat ograniczeń
Kolejne uderzenia gracz otrzymuje zaraz po rozpoczęciu "swobodnej eksploracji".
Po pierwsze interakcja z otoczeniem. Poza otwieraniem jasno oznaczonych skrzyń i "rozmawianiem" z wyznaczonymi postaciami to niema za bardzo czego robić a dodatkowo obszary są otoczone niewidzialnymi ścianami choć bez wyraźnego powodu.
Po drugie towarzysze. Kompletując drużynę jesteś zmuszony do wybrania dwóch zanim będziesz mógł kontynuować przygodę co poza kilkoma wyjątkami wynikającymi z biegu zdarzeń oznacza że nie możesz być sam. Nie byłoby w tym nic złego - tym bardziej że każdy z nich daje Ci swoją premię odpowiednio większą w zależności od statusu znajomości - ale ani nie są specjalnie skuteczni w walce ani nie są w żaden sposób świadomi (pomimo obecności członka drużyny w pewnym zdarzeniu, musiałem mu opowiadać co się stało). Ale podobnie jest z przeciwnikami bo ci są ściśle przypisani do wyznaczonego im rewiru więc jak walka wymyka Ci się spod kontroli zawsze możesz się wycofać, zregenerować siły i spróbować ponownie.
Męczący odpoczynek
Ponieważ akcja toczy się na Marsie to dzień trwa 12 godzin (nie wiem jak się to ma do rzeczywistości ale to mi się podoba) co w przeliczeniu na czas gry (nie wliczając zmian czasu podczas podróży między lokacjami) trwa około 24 minuty. Mówię o tym bo Zachariasz co dzień odczuwa zmęczenie które wymaga snu. Spać można w określonych, bezpiecznych miejscach a efektem jest premia do zdobywanego doświadczenia. Pomimo tego że jestem zwolennikiem wprowadzania podobnych mechanik do gier to tak częste odwiedzanie "sypialni" nie jest przyjemne.
Sad pełen złotych jabłek
Co na pewno jest świetnie przemyślane przez twórców to rozwój postaci. Mamy tu podział na trzy drzewka:
- Klasy(Strażnik, Łotrzyk, Wojownik, Technomanta),
- Atrybuty(Siła, Zręczność, Moc, Wytrzymałość),
- Talenty(Charyzma, Nauka, Tworzenie, Podstęp, Pułapki/zamki, Eksploracja).
Co poziom dostajemy punkt Klasy a co 4/5 punkty do Atrybutu i Talentu. Każdy Talent(styl walki) jest znany od początku gry a rozłożenie ulepszeń sprawia że stopniowo rozszerzamy nasze bojowe możliwości przez co walki choć częste nie są nudne.
Niby nic a cieszy
Choć nie jest to idealna gra to kilka elementów bardzo pozytywnie mnie tu zaskoczyło.
Po pierwsze minimapa - łatwy/szybki dostęp i czytelność (odpowiednio transparentna) sprawiły że często z niej korzystałem wybierając optymalną drogę między zadaniami.
Po drugie misje na czas. Choć jest ich tylko kilka to skutecznie wybijają z monotonii "zaliczania" kolejnych zadań i wyostrzają zmysły by zakończyć je sukcesem.
Po trzecie modyfikowanie przedmiotów. Większość ekwipunku można ulepszać dodając lub zmieniając jego części ze znalezionych surowców. Mnogość odpadów do przetworzenia i zmiany wprowadzane w zmodyfikowany ekwipunek sprawiają że "crafting" jest tu satysfakcjonujący.
Piąte. Nie zabijaj.
Nie da się zaprzeczyć że ta gra to "coś" nowego. Czy to podejście do mutacji czy dynamiczne zmiany w stylu walki czy też samo podejście do wyniku samej walki. Chodzi mi o to że pokonanie przeciwnika kończy się jego powaleniem. To czy go zabijesz (uzyskując dodatkowe "serum" czyli tamtejszą walutę) zależy wyłącznie od Ciebie. W ten sposób całą grę można przejść praktycznie nikogo nie zabijając (nie licząc zmutowanej fauny) co jest wyjątkowo pozytywne.
PL N
Polskie tłumaczenia są złe. Nie żebym ich potrzebował ale w polskiej wersji część tłumaczeń wygląda jak przetłumaczona przez internetowy translator sprzed kilku lat, część w ogóle jest nie przetłumaczona a bywa również że sens zdania jest całkowicie odwrócony. Ale to nic bo za grę wraz z przydatnym poradnikiem, ładnym artbookiem i plakatem dałem niecałe 15 PLN.