The Suicide of Rachel Foster
Autor nie podał jeszcze opisu w twoim języku.
1993 LEWIS & CLARK COUNTY, MONTANA, US Ten years ago, teenager Nicole and her mother left the family hotel after discovering her father Leonard's affair with, and pregnancy of Rachel, a girl her own age who eventually committed suicide. Now that both of her parents have passed, Nicole hopes to fulfill her mother’s last will to sell the hotel and make amends to Rachel's relatives. With the will and determination to put that chapter behind her, she returns to the hotel with the family’s lawyer to audit the decaying structure. As the weather unexpectedly turns for the worst, Nicole has no way to leave the large mountain lodge, and finds support in Irving, a young FEMA agent, using one of the first radio telephones ever built. With his help, Nicole starts to investigate a mystery far deeper than what people in the valley thought. A story of love and death, where melancholy and nostalgia melt into a thrilling ghost tale.
Steam User 22
Zapraszam na moją stronę kuratora Steam. Na pewno znajdziesz tam coś dla siebie.
The Suicide of Rachel Foster - gra typu story driven pełną parą
W opuszczonych hotelach jest coś fascynującego i odrobinę przerażającego jednocześnie. Niegdyś tętniące życiem gmachy wydają się zupełnie ciche, zasłane przed laty łóżka nie zaznają już ciepła ludzkich ciał, a lampy i parapety obrastają kolejnymi warstwami kurzu. Może to przez "Lśnienie" i zgrozę, jaką we mnie kiedyś wzbudził ten horror, ale nigdy nie spędziłabym nocy w takim miejscu samotnie, nawet gdybym miała otrzymać za to wynagrodzenie. Zresztą żadne opuszczone miejsce (w stanie pozwalającym na przywrócenie go do blasku chwały, gdyby tylko zechciano to zrobić) nie jest warte uszczerbku na psychice. Dobrze, że bohaterowie gier są odważniejsi...
Kiedy dziecko zakańcza sprawy rodziców
Protagonistka The Suicide of Rachel Foster, Nicole Wilson, powraca po dziesięciu latach do hotelu dawniej prowadzonego przez jej rodziców, Claire i Leonarda. Hotel Timberline położony jest w górach, nieopodal małego miasta o nazwie Helena w stanie Montana. Nicole do swojego pierwszego domu powraca tuż po śmierci ojca i robi to bardzo niechętnie, ale w głowie przyświeca jej myśl o sprzedaży budynku i definitywnym zamknięciu pewnego etapu. Na miejscu ma się spotkać z notariuszem, jednak pogoda ulega nagłemu załamaniu i przez śnieżycę prawnik nie jest w stanie dotrzeć do hotelu. Natomiast Nicole nie tylko nie potrafi otworzyć zamarzniętej na kość bramy wyjazdowej, ale i gubi gdzieś klucze do auta.
I tak, chcąc nie chcąc, zostaje uwięziona w Timberline. Na dziewięć dni. Chociaż w dużym hotelu przebywa sama, samotność rozwiewa nieco Irving, młody pracownik agencji FEMA (Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego), z którym nawiązuje kontakt za pośrednictwem radiotelefonu. Początkowo onieśmielony Irving nie wydaje się idealnym towarzyszem dla pewnej siebie i żywiołowej Nicole, ale z czasem ich dialogi stają się jednym z najciekawszych aspektów gry, a tematy rozmów przestają dotyczyć fatalnej pogody i hotelu.
Główna bohaterka natomiast skupia się na odkrywaniu rodzinnych tajemnic, zwłaszcza tych powiązanych z tytułową Rachel Foster. Lubiana, urodna i utalentowana dziewczyna była rówieśnicą Nicole i według oficjalnej wersji wydarzeń nie mogła znieść presji wywieranej przez lokalną społeczność, gdy na jaw wyszedł jej romans ze znacznie starszym mężczyzną. Dlatego popełniła samobójstwo. Na wskutek pewnych wydarzeń Nicole postanawia odkopać spod grubej warstwy kurzu prawdziwe fakty. Więcej zdradzić nie mogę i zapewniam, że w opisie fabuły zawarłam możliwie jak najmniej informacji, nie odsłaniając małych i dużych smaczków. Zwłaszcza iż samodzielne odkrywanie wszystkiego jest w tej produkcji kluczowe. Dodam, że historia naprawdę trzyma w napięciu, a rozwiązanie sprawy zwala z nóg i jest zupełnie niespodziewane. Nie nastawiajcie się na przewidywalność. O swoich drobnych (ale istotnych) wątpliwościach napiszę w jednym z kolejnych akapitów.
Nie oglądaj się za siebie
Mały świat (niezupełnie) otwarty w The Suicide of Rachel Foster ogranicza się do trzech kondygnacji hotelu i niezwykle rozbudowanej piwnicy, w której nie brakuje pomieszczeń takich jak kotłownia, pralnia czy warsztat. Niestety nie do wszystkich pokojów gościnnych na pierwszym i drugim piętrze mamy dostęp, pomimo że Nicole ma przy sobie klucz generalny i teoretycznie mogłaby otworzyć nim każdą sypialnię. Sama nocami zaszywa się w apartamencie, w którym dawniej mieszkała z rodzicami, co umożliwia poznanie zarówno jej zainteresowań z młodzieńczych lat, jak i dowiedzenie się czegoś o Claire oraz Leonardzie. Góralski styl przejawia się najbardziej na parterze, gdzie ulokowane są jadalnia, recepcja, salon i pokój przeznaczony do występów na żywo. Z kolei piętra i to, w jaki sposób są urządzone, sprowadzają bardziej na ziemię i przypominają o tym, w jakich latach osadzona jest akcja. A czasy świetności Timberline przypadają na lata 70. i wczesne lata 80. Ponieważ hotel jest opuszczony i zarazem zapuszczony, przechodzenie się po nim wywołuje niekiedy gęsią skórkę, a półmrok długich korytarzy pobudza wyobraźnię. Cały budynek jest bardzo duży i posiada sekretne przejścia, ale korzystanie z mapy jest w moim odczuciu zbędne. Charakterystyczne zakątki pozwalają zapamiętać układ większości pomieszczeń, również tych, do jakich absolutnie nie ma się ochoty zaglądać.
Rozgrywka podzielona jest na dziewięć części, jako że pobyt Nicole w hotelu trwa dziewięć dni. System, jaki tu wykorzystano, przypomina mi mocno ten z Firewatch, gdzie należało ukończyć jedną określoną misję i nieważne, w jakim punkcie się znajdowaliśmy, ekran nagle gasł i pojawiała się informacja o rozpoczęciu następnego dnia. Uważam takie rozwiązanie za zadowalające i nadające dynamizmu, jedynie pierwszego dnia w Timberline musimy jako Nicole udać się do jej starego pokoju i położyć ją spać. Twórcy postarali się, aby każdy dzień różnił się od pozostałych i był powiązany z innymi pomieszczeniami, a jednocześnie przybliżał do odpowiedzi na pytanie, co stało się z Rachel Foster. Cele napisane są ręcznie na kwadratowej karteczce umieszczonej pod klawiszem TAB, podobnie ma się sprawa z mapą. W samej rozgrywce nie brakuje zaskoczeń i momentów, kiedy szybko coś chce się zrobić, byleby nie oglądać się za siebie. Atmosfera panująca w hotelu i sprawa śmierci Rachel rzeczywiście mogą objąć grozą.
Co mi się natomiast nie podobało, to możliwość dotykania i podnoszenia absolutnie bzdurnych przedmiotów typu grzebień, szampon albo szczoteczka do zębów. Z kolei na przydatne obiekty, na przykład wycinki z gazet, możemy spojrzeć jedynie z zoomem po wciśnięciu ŚPM... Po co, ja się pytam, po co?
Każdy medal ma dwie strony
Grafika jest dopieszczona do maksimum, łącznie z animacjami, menu głównym i ekranami ładowania. Artyści i programiści pracujący przy tym tytule stanęli na wysokości zadania i nie pominęli najmniejszych detali, co sprawia, że opuszczone mury hotelu wydają się niepokojąco... żywe. Zachwyca mnie to, jak bardzo da się odczuć lata 80. i 90. poprzedniego wieku, nawet jeśli nigdy się w tych latach w Stanach Zjednoczonych nie żyło. Porządne aktorstwo głosowe dobrze dopełnia tę grę, choć spotkałam się z opiniami, że aktorzy udzielający głosów Nicole i Irvingowi wcale nie pomagają w odczuwaniu immersji. Cóż, te braki być może nadrobią niepokojące dźwięki rozchodzące się po całym hotelu.
The Suicide of Rachel Foster polecam, jeżeli lubujecie się w pierwszoosobowych grach przygodowych nastawionych na powolną, samotną eksplorację i odkrywanie tajemnic. Jedna rzecz, która mnie w tej produkcji zawiodła, to absolutnie nielogiczne decyzje głównych bohaterów pod koniec gry i dwa praktycznie niczym nieróżniące się zakończenia. To ważne, ale to także coś, co po satysfakcjonujących trzech godzinach spędzonych w grze można wybaczyć. Grę stworzyło włoskie studio One-O-One Games.
Steam User 13
Materiał wideo:
Gdybym miał w skrócie opisać The Suicide of Rachel Foster, powiedziałbym, że jest to połączenie Firewatch z filmowym Lśnieniem i wychodzi mu bycie tą hybrydą na dobre.
Co w grze naprawdę zadowala?
- Wciągająca jak dobry odkurzacz fabuła, która troszkę jak Gone Home, czy właśnie wspomniany wyżej Firewatch, nie daj się od razu poznać i zdecydować z czym właściwie mamy tu do czynienia? Niby spacerowicz? Ale mowa o dreszczowcu, a nawet horrorze? Naprawdę dobrze jest to wszystko zgrane;
- Niezwykły klimat, który dodatkowo pomaga nam nastroić się podczas grania mnóstwo odniesień do szeroko pojętej popkultury, zarówno gier, jak i filmów, seriali, czy muzyki;
- Genialna gra aktorska, która podobnie jak w Firewatchu, gra tutaj pierwsze skrzypce i to jej drogą poznajemy historię zarówno postaci, jak i przedstawianych wydarzeń;
- Całkiem ładna grafika, która jednak nie powala, ale oświetlenie robi miejscami przepiękną robotę. Lekko oświetlone pomieszczenia, do których dociera jedynie odbicie słońca w śniegu gór, które widać za oknem. Miejscami zaspy śniegu widoczne w oknach parterowych hotelu. Coś pięknego pod tym względem.
Co "nie trybi"?
- Bardzo krótka, do przejścia w dosłownie cztery godzinki;
- Brak polskiej wersji;
- Wyjątkowo mała ilość interakcji, które troszkę zabijają przyjemność z eksploracji i przeszukiwania świata przedstawionego. Chciałoby się zajrzeć do każdej szuflady, półki, a mimo, że fabularnie jest to wręcz wskazane, w grze pozostaje niestety niemożliwe. I to boli.
Steam User 12
Zdaniem Fidelio: The Suicide of Rachel Foster to dreszczowiec, który klimat czerpie z wybitnego Lśnienia Kubricka. Ten "indyk" łączy lokacje ze słynnego hotelu Overlook oraz rozgrywkę a la Firewatch. To gra o tym, że nic nie jest w życiu czarno-białe, jednoznacznie dobre albo złe. Zwłaszcza gdy chodzi o uczucia jak zazdrość czy miłość, które pojawiają się nagle i nie mamy wpływu na to, jaką przybiorą formę. Gra subtelnie uświadamiania nam, że życia nie da się oprawić w ładną ramkę, by oddać mu sprawiedliwość.
Plusy:
+ intrygująca historia o odkrywaniu ukrytej prawdy z dalekiej przeszłości
+ umiejętnie zbudowany klimat oraz narracja, która wciąga i budzi niepokój
+ znakomita scenografia i lokacje (opuszczony zimą hotel w ośnieżonej Montanie)
+ rozgrywka w stylu Firewatch (eksploracja hotelu i rozmowy przez mobilne radio)
+ niejednoznaczna i momentami odważna fabuła, której nie brak tajemnic z przeszłości
+ mały sandbox (możemy zwiedzać dowolnie hotel, ale fabuła jest liniowa)
+ binauralne efekty dźwiękowe (doskonałe zwłaszcza do słuchawek)
+ sfera audio inteligentnie buduje atmosferę niepokoju i izolacji
+ dobrze napisane dialogi pomiędzy dwójką rozmówców
+ adekwatnie dobrane głosy dwójki aktorów
+ solidna grafika oparta na silniku Unity
+ hotel ma fajne ukryte przejścia i zakamarki
+ mamy do dyspozycji przydatną mapę hotelu
+ niezły twist w finale (ale raczej da się go przewidzieć)
+ liczne nawiązania do Lśnienia Kubricka
Minusy:
- problematyczne, chociaż odważne zakończenie (nawet lekko zmienione po premierze)
- relacje między postaciami przed kluczowymi decyzjami mogłyby być mocnej uzasadnione
- trochę słaba interakcja w grze (rzeczy, które znajdujemy często do niczego nie służą)
- nieliczne animacje mogłyby być atrakcyjniejsze
- poruszanie się jest troszkę za wolne
- brak kart kolekcjonerskich
Komu polecam? / Komu odradzam?
+ polecam miłośnikom horroru Lśnienie Kubricka i Kinga
+ polecam lubiącym słuchać dobrze napisanych dialogów a la Firewatch
+ polecam fanom eksploracji ciekawych wnętrz z ukrytą tajemnicą
- odradzam konserwatystom zamkniętym na odważną fabułę
- odradzam graczom szukającym hardkorowego horroru
Rada 1:
Jeżeli jeszcze nie oglądaliście Lśnienia (The Shining) Kubricka na podstawie książki Stephena Kinga, to koniecznie obejrzyjcie to arcydzieło horroru, by lepiej wejść w klimat The Suicide of Rachel Foster. A jeżeli już znacie Lśnienie, to obejrzyjcie jeszcze raz. Wtedy o wiele bardziej docenicie umiejętnie zbudowany w grze klimat. Ja w tej grze czułem się, jakbym sam trafił do upiornego hotelu Panorama (Overlook).
Rada 2:
Chociaż Samobójstwo Rachel Foster jest trochę kontrowersyjne ze względu na fabułę z wątkiem quasi-pedofilskim, to ja uważam (w przeciwieństwie do niektórych recenzentów), że... to dobrze. Bo The Suicide of Rachel Foster to gra dla ludzi, o otwartych umysłach na inne poglądy i nienarzucone życiowe zakręty. To nie jest gra dla ludzi ultrakonserwatywnych, którzy uznają, ze wiedzą już wszystko i są zamknięci na różnorodność życia i nowe idee. Warto grać w tę grę z otwartym umysłem i zamkniętymi szeroko oczami. Wtedy historia Rachel Foster głęboko wewnętrznie Was poruszy. Inaczej emocjonalnie pozostaniecie wobec niej obojętni i nie zrozumiecie do końca tego, co twórcy w tej historii chcieli nam przekazać.
Podobne gry: Firewatch, Gone Home, The Shining
+ Szukasz więcej recenzji gier? Zapraszam do obserwacji mojego kanału:
Kurator Fidelio de Krytyk: ➥
Steam User 4
Dobra i ciekawa gra, ale jest problem, bo nie ma języka polskiego, przez co, jest trochę utrudniona gra.
8/10
Polecam
Steam User 3
Cóż mogę wam powiedzieć na temat tej gry?
Plusy:
Zajmie wam może 3,5/4h. Jeśli chodzi o osiągnięcia w moim przypadku 6h z crashami które mi się pojawiały w końcowych cutscenkach.
Jeśli chodzi o ogólną recenzje gry..
Fabuła jaka została przytoczona w tym dziele jest mocna, wciągająca i mroczna, przez co chcemy wiedzieć jak każdy dzień potoczy się dalej. Gra jest warta polecenia, kiedy nie macie nic do roboty a chcielibyście dostać lekkiego dreszczyku historii ''in cozy day'', jest ona warta ogrania.
Minusy:
Jednak były może dwa duże minus które wprawiały mnie o niechęć grania dalej;
1. Przy moczeniu kocu w zlewie wywalał mi crash który powodował ciemny ekran i zero interakcji z grą. Jedynie biała kropka na środku monitora i dźwięki chodu w słuchawkach. Być może tylko mi się to zjawisko przydarzało. Przydłużyło mi to tylko rozgrywkę, a irytacja wzrastała słuchając po raz kolejny tych samych dialogów.
2. Normalizowanie pedofilii(?) i wydawało mi się że odczuwałam lekki grooming podczas oswajania się z fabułą. Co do pierwszego moje uczucia są mieszane. W końcu Rachel miała 16 lat(już mogąca uprawiać stosunek z kim tylko chce), ale ta obsesyjna miłość starego faceta(który miał btw cudowną rodzinę) jest przerażająca. ._.''
Steam User 3
To bardzo ciekawa i polecam 10/10 !
Ładnie Grafika 10/10!
Steam User 3
Gone Hotel: The Snowwatch
Powyższy tytuł nieco pół żartem, pół serio. Bo grze naprawdę blisko do obu sparafrazowanych tytułów, Gone Home i The Firewatch. Muszę przyznać, że gra mnie zaskoczyła. Spodziewałem się dzieła zbliżonego do pierwszego z wymienionych, i z każdą upływają chwilą (będąc wiedziony błędnym przekonaniem… nieco na przekór autorom eksplorowałem lokacje zanim gra na dobre się zaczęła) przekonywałem się, że jestem w błędzie.
Nie jest to świat, w którym powoli, samoistnie, osobiście odkrywamy historię miejsca, w którym się znajdujemy i postaci, których życia na tym miejscu się odbiły. Nie, to wyreżyserowana historia, która wydarza się na naszych oczach. Nie ma tutaj nas, jako bohaterów, jest film, który jest nam prezentowany.
W żadnym wypadku nie artykułuję tego jako zarzutu. Prezentowany jest on w dobrej formie. Co najważniejsze – wciągającej i przejmującej. Brak wolności w rozgrywce irytuje tylko z początku, po momencie przyzwyczajamy się do narzuconej nam formy.
Gra trzyma w napięciu. Może posługuje się nieco wyświechtanymi zabiegami fabularnymi, ale najważniejszy jest sposób ich podania i moim zdaniem wyszło to znakomicie. Nie jest to arcydzieło, które chwyci nas i nie da nam odetchnąć nawet na moment, ale dawka wrażeń jest podawana w odpowiedni, zrównoważony sposób. Tempo rozgrywki jest perfekcyjne (gdy zrozumiemy założenia autorów...), a tego brakuje wielu innym przeżyciom tego typu.
Mogą irytować niektóre rozwiązania fabularno-narracyjne, niektóre zaskakują bardziej, część zaś można było przewidzieć, pojawiają się pewne niedopowiedzenia i niezrozumiałe zachowania protagonistki… Ale wiele z tych przemyśleń pojawia się dopiero po zakończeniu rozgrywki, gdy będzie dane nam to przemyśleć; nie psuje to odbioru samej gry w jej trakcie.
Na wielki minus – w zakresie technicznym - muszę potraktować brak automatycznego zapisu, zwłaszcza przy wychodzeniu z gry – czasem nie możemy „dograć” do określonego momentu, nawet jeśli gra jest stosunkowo krótka. Nie ma żadnego powodu, żeby nie uwzględnić takiej możliwości zapisywania w obecnym stanie technicznym gier i możliwości czasowych odbiorców, zwłaszcza starszych.