The Banner Saga
Autor nie podał jeszcze opisu w twoim języku.
Play an epic role-playing Viking saga where your strategic choices directly affect your personal journey. Make allies as you travel with your caravan across this stunning yet harsh landscape. Carefully choose those who will help fight a new threat that jeopardizes an entire civilization. Every decision you make in travel, conversation and combat has a meaningful effect on the outcome as your story unfolds. Not everyone will survive, but they will be remembered. Player choice that drives your own narrative – every decision you make in travel, conversation and combat has a meaningful effect on the outcome as your story unfolds. Over 25 playable characters from 2 different races, human and varl, the horned giants – embark on your epic journey with a variety of characters from 7 different classes, each with unique abilities and upgrade options to fit your play style.
Steam User 1
To jest jedna z najbardziej niezwykłych dla mnie gier w jaką grałam. Ma już 10 lat (wydana w 2014 roku), ale dzięki unikalnej grafice, świetnej ścieżce dźwiękowej i nieziemskiemu klimatowi gra się w nią wyśmienicie. Nie zestarzała się, albo jak wolicie - zestarzała się jak dobry, wikiński miód (pitny miód co prawda kojarzy mi się bardziej ze słowiańszczyzną, ale kto wie - wedle gry północni twardziele też się nim raczyli).
Dobrze, najpierw dwa słowa o samej grze: to jest rzeczywiście saga (czyli opowieść o bohaterach), oparta o turową walkę taktyczną w starym stylu, rozgrywająca się w świecie dalekiej Północy. Świat jest wzorowany na mitologii nordyckiej, ale nie jest jej dokładnym przeniesieniem, raczej "na motywach". Mamy tu jako protagonistów przede wszystkim ludzi i varlów, czyli takich wielkich facetów z rogami. Mogłabym tu rzucić sucharem, że wiele to mówi o paniach varlowych, ale nie rzucę, bo historia rasy jest dość smutna: otóż pewien bóg eksperymentował z tworzeniem hybryd ludzi i bestii, aż mu wyszli rogaci olbrzymi...
Ale potem bogowi umarli. Bogów już nie ma, a słońce właściwie nie porusza się na nieboskłonie (ale ponieważ to jest daleka Północ, to właściwie panuje po prostu przerażająco długi, arktyczny pół-dzień). Prawda, że to niezwykły pomysł na świat? To zresztą oddaje doskonale klimat tej gry: wszystko jest pokryte śniegiem i nie tyle żyje co raczej egzystuje, próbując przetrwać. W ogóle, całą grę przepełnia jakiś liryczny klimat melancholii, smutku i przygnębienia. Nawet nie tyle beznadziei, co właśnie przygnębienia - co doskonale podkreśla muzyka.
W każdym razie, bogowi umarli, więc nie ma kto stwarzać nowych varlów (nie ma kobiet - są tylko mężczyźni). Więc choć rasa jest obdarzona długowiecznością (zdarzają się nawet tysiącletni), to z każdym zabitym varlem ich liczba bezpowrotnie się kurczy.
Pomiędzy ludźmi i varlami panuje kruchy sojusz. Kruchy, bo obie rasy toczyły kiedyś wielką, krwawą wojnę. Ludzie są oczywiście o wiele słabsi (typowy varl jest mniej więcej dwa razy większy od człowieka), ale w miejsce zabitych wciąż rodzą się nowi. A sojusz jednak jest, bo przeciw obu rasom walczą Drążyciele, czyli w wersji angielskiej - Dredge. Właściwie nie wiadomo, skąd się wzięli - wiemy tyle, że przybyli z najdalszych kresów Północy. Wyglądają trochę jak... stwory mechaniczne (!), ale w niektórych cutscenkach można zobaczyć, że chyba jednak są to istoty żywe zakute w pancerze (ten wątek będzie eksplorowała tajemnica varla Ivera, ale nie będę tu zdradzać sekretów).
Saga opowiada losy dwóch karawan, które przemierzają świat (piękna mapa, gdzie każdy element ma swoją historię i warto sobie go kliknąć, nawet jeśli żadnego z nich nie odwiedzimy). Na ich czele stoją bohaterowie (których, oczywiście, możemy rozwijać w miarę zdobywania punktów sławy), którzy nie tylko biorą udział w walkach, ale także troszczą się o żywność i rozwiązują różne problemy etyczne.
A jest ich sporo i wcale nie są jednoznaczne. Tu mocno przypomina się klimat książek o Wiedźminie - nawet uciskani wieśniacy (których w większości gier trzeba ratować) po okazanej im pomocy potrafią się okazać niezłymi skurwysynami. Podobnie zresztą przyłączani bohaterowie. Zaprawdę, tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono - a ten, kogo przytuliłeś do łona może się okazać łobuzem, który wyrwie ci z rąk ostatnią rację żywnościową.
Obie karawany podążają ku swojemu losowi, który wisi nad nimi niczym greckie fatum. Gra toczy się powoli, odmierzając czas nie wschodami słońca (to, jak wiadomo, prawie się nie porusza), tylko kolejnymi bitwami. Jeśli zagracie na poziomie normalnym, to w walce wasi bohaterowie będą odnosić rany, które można uleczyć jedynie odpoczynkiem - ale odpoczynek zużywa zapasy żywności. I będziecie szybko mieli dylemat: czy pozwolić dołączyć się do was kolejnej grupie i ryzykować śmierć z głodu, czy uleczyć ulubionych herosów.
Do herosów zresztą lepiej się nie przywiązywać - bo jak w Grze o Tron nie ma żadnych gwarancji przeżycia. Zdarza się i tak, że wasz kompan, doprowadzony za ciężkie punkty sławy do czwartego poziomu po prostu dostanie kosę pod żebra. Albo stwierdzi, że zrobi coś głupiego (na przykład pójdzie sam do lasu).
A dlaczego to się nazywa The Banner Saga? Otóż każda karawana ma ze sobą chorągiew, na której zapisywane są losy jej bohaterów (trochę to przypomina koncepcję magicznego gobelinu Pani z Shalott). Ten sztandar czy też chorągiew jest takim zbiorowym zapisem pamięci. Nie zaśpiewają o nas skaldowie, nie wzniesiemy pucharów wina w Valhalli, bo przecież bogowie umarli, nie ma zatem hall Odyna, nie ma Valkirii, nie będzie chwały Ragnaroku.
A gdy padną z głodu nawet najsilniejsi, a śnieg przysypie nasze szczątki, to po nas zostanie tylko wyszywana chorągiew.
Zagrajcie w The Banner Saga (są jeszcze dwa sequele)! Warto!
Daria poleca.
Steam User 0
Banner Saga to piękna wizualnie, doskonale udźwiękowiona gra z ciekawą historią, barwnymi postaciami. Rozgrywka zapewnia wiele poruszających momentów i konieczność dokonywania znaczących wyborów. System kupowania i awansowania poprzez sławę jest bardzo przyjemnym rozwiązaniem. Ogromnym minusem jest dla mnie bardzo słaby system walki. Kiedy po latach wróciłem do tej gry, po prostu się od niego odbiłem.
Steam User 1
„Banner Saga” to wciągająca gra dla miłośników strategii i RPG, oferująca głęboką fabułę oraz złożone decyzje. Piękna grafika i emocjonalna muzyka sprawiają, że gra staje się niezapomnianym doświadczeniem. Choć może być wymagająca, jej bogactwo narracyjne i taktyczne zmagania sprawiają, że warto po nią sięgnąć. Dobra gra Polecam
Steam User 0
W tej grze robi się generalnie 3 rzeczy - zarządza zasobami podczas obserwowania jak karawana sunie powoli do przodu pośród pięknych widoczków; kierowanie sześcioosobową drużyną podczas turowej walki; oraz czytanie dużej ilości tekstów i dialogów postaci, bo nie oszukujmy się - to jest gra przede wszystkim narracyjna.
Gra opowiada o powrocie drążycieli, złej kamiennej rasy, która od wieków walczyła z ludźmi i varlami. Zaczyna się nowa wojna, a my kierujemy poczynaniami Rooka, myśliwego z wioski na odludziu oraz Alette, jego córki. Rook i Alette prowadzą karawanę na południe, aby uciec przed drążycielami i po prostu przetrwać. Wkrótce okazuje się, że drążyciele mają swoje własne motywacje, a za rogiem nadchodzi koniec świata i jest on bardziej złowieszczy, niż drążyciele kiedykolwiek mogliby być. Fabuła pod względem scenariusza jest naprawdę dobra. Narracja również jest całkiem przyjemna - dużo się czyta, ale rzadko można uświadczyć tu wielkie ściany tekstu na raz, dzięki czemu lepiej się to przyswaja. Jest tu też zresztą cała masa świetnie napisanych i zapadających w pamięć bohaterów - czego można było oczekiwać po weteranach z BioWare.
Mimo to mam wrażenie, że samo pisarstwo pod względem formy jest momentami trochę ubogie albo przynajmniej średnie - głównie chodzi o dialogi i opisy sytuacji napotkanych na drodze. Nie zawsze, ale miałem takie nieodparte wrażenie podczas czytania niektórych fragmentów tego tekstu. Na pewno nie jest to poziom Disco Elysium czy coś takiego. I wiem, że Disco Elysium pod względem pisarstwa jest niemalże wybitne, ale od Banner Sagi wymagałbym trochę więcej pod tym względem - szczególnie patrząc na świetny scenariusz.
Lepiej się to czyta w wersji angielskiej, zważywszy również na sporo błędów w polskim tłumaczeniu.
Gra starczna na ok. 10h, ale jest pewna wartość w zagraniu ponownie. Wybory są tutaj na tyle znaczące, że przy kolejnym przejściu można rzeczywiście nieco inaczej poprowadzić swoją historię. Ważne jest też to, że nasze wybory mogą nawet doprowadzić do śmierci bohaterów z naszej drużyny.
Światotwórstwo jest tutaj bardzo dobre. Klimat świata jest mocno inspirowany mitologią nordycką - ale to nie jest inspiracja typowo popkulturowa, zniekształcona dla niedzielnego odbiorcy rodem z marvelowskiego Thora czy innych serialowych Wikingów. Architektura, stroje, zwyczaje i wszelkie zdobienia nawiązują do takiej czystej skandynawskiej kultury z wczesnego średniowiecza i ery wikingów.
Poza tym lore ma sporo naprawdę fajnych pomysłów na siebie. Mamy pozbawioną kobiet rogatą rasę Varlów, mamy centaury, mamy magów-odnowicieli pociągających za nici wszechświata (dosłownie); mamy antagonistyczną rasę drążycieli, która ostatecznie okazuje się mieć własne uzasadnione motywacje i wiele innych rzeczy. W ten świat naprawdę można się zatopić.
Ręcznie rysowana grafika i styl artystyczny inspirowany ilustracjami Eyvinda Earle'a nadaje tej grze mnóstwo uroku i naprawdę niepowtarzalny klimat. Niekiedy pojawiają się nawet krótkie cutscenki, które są rysowanymi animacjami i wyglądają naprawdę świetnie.
Ogromna szkoda, że tych cutscenek jest tak mało. Z jednej strony przez ich rzadkość każda cutscenka wydaje się specjalna, ale jednak większa ich ilość byłaby dobra dla często dość statycznej narracji w dialogach.
Muzyka odpowiednia do klimatu, przyjemna. Może mi przesadnie nie zapadała w pamięć, ale jest na plus. Motywy muzyczne podczas walki są momentami naprawdę mocne i oddają poczucie akcji.
Ekonomia gry ma na siebie ciekawy pomysł - jedyną walutą w grze jest Sława zdobywana po bitwach i przez zabijanie wrogów. Z pomocą Sławy kupimy zapasy, przedmioty i awansujemy bohaterów. Wobec tego Sławą trzeba mądrze zarządzać - czy lepiej wykupić wszystkie zapasy podczas postoju, by dotrwać do następnego miasta; czy może lepiej ulepszyć bohaterów, aby przetrwać możliwe potyczki po drodze? Sama sława jest dość cennym zasobem, nie zdobywa się jej aż tak wiele, przez co trzeba mądrze nią zarządzać.
Sam rozwój bohaterów nie jest też przesadnie skomplikowany - po prostu decydujemy pomiędzy obrażeniami i hp, pancerzem albo punktami woli na zdolności specjalne. Mimo to przynajmniej dobrze sprawują się w walce i dają możliwość pewnego zróżnicowania bohaterów.
Walka turowa nie jest przesadnie skomplikowana, ale ma pewną głębię. Bardzo jej pomaga różnorodność bohaterów. Balans poziomu trudności działa nieźle. Jest też nieco całkiem pomysłowych zdolności specjalnych.
Mimo pewnej prostej głębi walka nie ma bardzo wielu opcji. Czasami eksperymentuje ze specjalnymi zdolnościami bohaterów, ale trzon tych walk pozostaje taki sam. Nie jest to Divinity: Original Sin, gdzie można znacząco wpływać na otoczenie albo wręcz łączyć umiejętności w combosy. Czasem po prostu brakuje jakiejś większej różnorodności ataków - przy walce często towarzyszyła mi jednak ta myśl, że walka jest fajna, ale prosta.
Mimo różnorodności bohaterów czasem jednak powtarzają się między nimi umiejętności. Nie jest to nic przesadnie złego, po prostu czasem masz podobnych dwóch tanków z atakiem obszarowym albo dwóch podobnych supportów, którzy dają punkty woli sojusznikom i potrafią się ukrywać. Po prostu nie liczcie na to, że każdy unikalny bohater będzie również unikalny w walce.
Interfejs mógłby być lepszy. Umiejętności przeciwników są po prostu wypisane w zwykłym bloku tekstu i trochę niewygodnie się to czyta, a to dość ważne żeby wiedzieć co w walce robi twój przeciwnik. Nie trzeba było wiele, by to naprawić, jakaś lepsza aranżacja tekstu albo ikonki.
Przydzielanie przedmiotów bohaterom też jest trochę karkołomne.
Często źle zakomunikowane jest też to, ile obrażeń zadają zdolności specjalne.
Statystyki przedmiotów to jest kompletna tragedia - są opisane tak skrótowo, że nie da się ich rozczytać bez jakiegoś przewodnika z internetu. Także powodzenia z samodzielnym planowaniem tego elementu, robieniem jakichś mikrobuildów itd. - po prostu nie wiadomo na pierwszy rzut oka, jaki przedmiot co daje. Najczęściej niewiadomo nawet po dziesiątym rzucie oka.
Gra posiada automatyczny zapis - oznacza to, że nie można wczytać poprzedniego sejwa, żeby np. wypróbować inną opcję dialogową. To nie będzie pasowało wielu osobom, ale uważam, że jest to dobry zabieg. Dzięki temu musimy być konsekwentni w prowadzeniu naszej historii i musimy akceptować złe wybory.
Zakończenie po finałowej walce jest bardzo szybkie i choć zostawia w graczu ogrom emocji, to wydaje się być odrobinę ucięte. Osobiście brakowało mi jakiegoś drobnego epilogu. Działa tu też fakt, że trylogia Banner Saga jest raczej jak jedno dzieło pocięte na trzy części, a nie trzy odrębne części składające się na wspólną całość. Zagranie od razu po zakończeniu jedynki w dwójkę nieco niweluje to wrażenie uciętego zakończenia, ale przy tej trylogii fajnie zadziałałoby coś takiego jak edycja legendarna do Mass Effecta.
Bellower jako final boss nie wydaje się być szczególnie rozbudowany - jest raczej jak zwykły przeciwnik z tarczą, tylko ma trochę wyższe statystyki.
Osobiście gra mi się bardzo podobała, choć miała swoje wady. Należy zwrócić uwagę na to, że: to raczej gra niskobudżetowa; to gra mocno narracyjna i gra o nieśpiesznym tempie. Jednak przede wszystkim opowieść, grafika, postacie i przyjemna walka dają dużo frajdy.
Steam User 0
Classic tactical RPG with great soundtrack.
Steam User 0
Grałem już jakiś czas temu, za niedługo planuję przejść to znowu. Mogę o tej grze powiedzieć w sumie jedno, ale wymowne zdanie. Ta gra ma duszę.
Steam User 0
OK!